Śmierć wpisana jest w naszą egzystencję. Tak jak zmiana stanowi stałą wartość w życiu każdego człowieka. Jest nieuchronna i nie mamy na nią wpływu. Mimo swojej ważności ciągle jednak stanowi temat tabu. Często boimy się mówić, a nawet myśleć o przemijaniu. Nie wiemy, jak zachować się względem osoby, która przeżywa żałobę. Zastanawiamy się, czy uczucia, które sami w takiej sytuacji przeżywamy, są normalne.
Z tematem żałoby powinniśmy oswajać już małe dzieci. Dla nich polecam książkę A. Mcghee i P.H. Reynolds pod tytułem „Kiedyś”. W prosty, piękny, metaforyczny sposób przedstawiono w niej jaka jest kolej rzeczy. Byłam wzruszona, czytając ją po raz pierwszy.
„Kiedyś spojrzysz na dom i zdziwisz się, że coś tak małego może tak bardzo poruszyć. Kiedyś poczujesz słodki ciężar na swoich silnych plecach. Kiedyś będę się przyglądać, jak czeszesz swoje dziecko. Kiedyś w dalekiej przyszłości twoje włosy zasrebrzą się w słońcu. I wtedy, córeczko, nadejdzie dzień, kiedy o mnie pomyślisz”.
Książkę zaprezentowałam mojej pięcioletniej córce i ona wiedziała, o co w niej chodzi. Miałam obawy czy nie zrobiłam tego za szybko, widząc reakcje dziecka przez pierwsze dwa dni. Obserwując jednak jej proces myślowy w kolejnych dniach, byłam zadowolona, że to zrobiłam.
Ile trwa żałoba?
"Żałoba jest ceną, jaką płacimy za naszą miłość."
Kiedy sama kiedyś przeczytałam to zdanie. Było ono dla mnie bardzo cenne i odkrywcze. Sądzę, że zasługuje na Twoją refleksję. Zdarza się, że śmierć przychodzi przedwcześnie. Jest niesprawiedliwością życia. Odbiera nam partnera, przyjaciela, rodzica lub dziecko nie pytając nas o zdanie. Dla osoby doświadczającej straty bliskiej osoby jest bardzo przykra. Warto uświadomić sobie, jakie uczucia możemy mieć w związku z tym i że są one normalne. Możemy czuć lęk, ból, żal, wściekłość, smutek czasem ulgę i to też jest w porządku. Wszystko zależy od sytuacji, która nas dotyczy. Pamiętajmy, że to są nasze uczucia. Każdy z nas przeżywa żałobę po swojemu. Inaczej, co nie znaczy, że źle. Wiem to również z autopsji.
Kiedy 4 lata temu odszedł nasz 5-cioletni syn, ja bodajże dzień czy dwa po pogrzebie pochowałam jego rzeczy. Poprosiłam męża o złożenie łóżka dziecka. To był mój sposób radzenia sobie z sytuacją, z którą przyszło mi się zmierzyć. Mój mąż z kolei był oburzony. W jego mniemaniu to było świętokradztwo, że szybko wszystko posprzątałam, nie zostawiając po Ksawerym śladu. Dla niego wyglądało to tak, jakby w ogóle nie było dziecka. Rozumiem go, iż tak się czuł. Miał do tego prawo. Ja jednak nie wyobrażałam sobie chodzić obok pustego łóżka, patrzeć na różne przedmioty należące do synka. Żałobę miałam w sercu i w głowie. Wyszukałam natomiast różne zdjęcia całej rodziny, które zawisły na ścianie.
Niektórzy np. przez rok nie są w stanie iść na grób zmarłej osoby. Inni chodzą tam codziennie, śpiewają piosenki, rozmawiają z osobą, która odeszła. Nie pozbywają się żadnych rzeczy należących do zmarłego i w domu tworzą wręcz ołtarzyki. Matki, którym odeszły dzieci, mogą czuć wewnętrzną zazdrość względem kobiet spodziewających się dziecka, a nawet awersję w stosunku do innych dzieci. Nie możemy ich za to winić.
Żałoba jest naturalnym adaptacyjnym procesem psychicznym. Odnosi się do każdego zdarzenia, w wyniku którego ponosimy stratę kogoś lub czegoś bardzo dla nas ważnego. Możemy opłakiwać rozstanie z bliską osobą, rozwód, stratę pracy, zerwanie z czymś, co kochaliśmy (utrata domu, samochodu), utratę pełnosprawności, utratę dorobku życia w wyniku pożaru czy opuszczenia kraju związanego z przymusową emigracją.
Ta definicja zawiera w sobie trzy elementy: proces, strata oraz jej wartość.
Jeśli „ktoś” lub „coś” było dla nas ważne, to w momencie utraty „tego” reagujemy na poziomie psychicznym, somatycznym, społecznym. Czas adaptacji do straty związany z reorganizacją i doświadczany jest jako zmieniający się w czasie proces.
Odpowiedz jednostki na utratę w obszarze psychicznym to pojawiający się smutek, złość, niepokój, tęsknota, problemy z pamięcią, kłopoty ze snem. W obszarze somatycznym dominują bóle psychosomatyczne, utrata apetytu, spadek wagi. Obszar społeczny manifestowany jest zależnością, unikaniem kontaktów społecznych, wycofaniem, wzrostem wrażliwości na opinie innych, brakiem zainteresowań.
Jeśli przeżywasz stratę, pomyśl o przyszłych chwilach, w których można doznać przypływów żałoby, a które mogą być momentami zwrotnymi. Są to np. narodziny dziecka, ukończenie szkoły, ślub. Świadomość, że takie chwile nadejdą, może nie sprawi, że będą lżejsze, ale trochę bardziej przewidywalne.
Na to, co czujemy, jak reagujemy, mają wpływ kolejne stadia żałoby.
Etapy żałoby:
- Zaprzeczanie – kiedy wypieramy w psychice tą myśl, co się zdarzyło,
- Gniew – być może na siebie lub wszystkich wokół; szukanie winnych zaistniałej sytuacji,
- Targowanie się – z sobą, z Bogiem (np. obiecuję, że jeśli Boże zwrócisz mi go, zmienię coś w swoim życiu, już nigdy czegoś nie zrobię lub zawsze będę coś robić),
- Depresja – kiedy uświadamiamy sobie zaistniały fakt i trudno się nam z nim pogodzić,
- Akceptacja – kiedy uznajemy rzeczywistość.
Nie można określić, ile powinno trwać opłakiwanie bliskiej osoby. Dla jednych jest to kilka miesięcy dla innych rok czy dwa. Inaczej jest w przypadku nagłej śmierci, której się nie spodziewaliśmy. Wtedy rozpacz może trwać dłużej. Natomiast nie powinno to trwać kilka lat, ponieważ wtedy izolujemy się od innych. Zatracamy w swoim smutku, możemy tracić kontakt z rzeczywistością.
O swoich uczuciach trzeba rozmawiać z bliskimi. Często jednak zdarza się tak, że wstydzimy się tego lub nie chcemy w naszym mniemaniu obciążać kogoś swoimi sprawami. Niejednokrotnie ludzie w żałobie mówią, że czują się pozostawieni sami sobie, nie mają wsparcia czy utożsamiania się u innych. Jak to kiedyś powiedziała jedna pani: „Chciałam być społecznie akceptowalna, więc udawałam, że wszystko jest w porządku. Realnie nie chciało mi się żyć. Problemem było wstawanie z łóżka”.
Jeśli nie czujesz empatii, nie masz oparcia, to zwróć się po nie do kogoś z obszaru pomocowego. Zwłaszcza jeśli nie chce Ci się żyć. Żeby nie przerodziło się to w depresję, która może być bardzo niebezpieczna.
Zaistniałej sytuacji nie możemy zmienić, ale tylko od nas zależy, jak do niej podejdziemy i będziemy się starali oswajać się z nią.
Żałoba — oswój własny gniew
Gniew jest naturalny i zrozumiały. Jednak może odgrodzić nas od innych w momencie, kiedy potrzebujemy ich wsparcia. Żeby móc lepiej sobie z nim radzić potrzebujemy bliżej go poznać. Pomyśl, w jakich sytuacjach wpadamy w gniew? Co zdaje się go wywołać? Czy jest on proporcjonalny do swojej przyczyny? Jak go werbalizujemy? Jaki ma on wpływ na innych? Jeśli okaże się, iż mamy słuszne dowody do gniewu, możemy postarać się skierować swoje emocje na coś innego, co może pomóc nam i przynieść korzyści wielu ludziom. Niektórzy np. zakładają fundacje na rzecz walki z nowotworami złośliwymi. Oczywiście możesz nie mieć na to ochoty. To jeden z przykładów radzenia sobie w takim zdarzeniu. Ja do swojej osobistej sytuacji podeszłam w ten sposób, że skoro tak zadziało się w moim życiu, to miało to czemuś służyć. Żeby śmierć mojego niepełnosprawnego dziecka nie była na marne. Staram się wspierać inne osoby w ich doświadczeniach, piszę różne teksty. Od ponad trzech lat pracuję zawodowo z osobami niepełnosprawnymi.
Co możesz powiedzieć osobie przeżywającej stratę?
Nie mów banałów w stylu „dobrze, że nie cierpiał”, „lepiej dla niego”, „pomyśl o dzieciach”, „całe życie przed Tobą”. Mówimy tak, chcąc kogoś pocieszyć, ale to umniejsza czyjś ból. Zamiast tego powiedz po prostu: „Współczuję straty”. Frazesy nie pomagają — wręcz przeciwnie: powodują uczucie osamotnienia, braku zrozumienia. Możesz podzielić się wspomnieniami o tej osobie. Powiedzieć o tym, czego być może Cię nauczyła. Jak wpłynęła na Twoje życie.
Jeśli chcemy pomóc, nie pytajmy osoby zainteresowanej, czego od nas potrzebuje, bo pewnie sama tego nie wie, nie potrafi określić. Podajmy konkretne propozycje. Lepiej powiedzieć np.: Chcesz, żebym zabrała dzieci do siebie? Chcesz, żebym pomogła Ci załatwić sprawy urzędowe? Chcesz, żebym porozmawiała z Twoją córką?
Zadania żałoby
- Dostrzeżenie straty — uświadomienie sobie co się stało.
- Radzenie sobie z bólem po starcie.
- Powinniśmy nazwać swoje uczucia — smutek, gniew, poczucie winy.
- Powinniśmy uznać własne reakcje emocjonalne.
- Należy przeanalizować – jaka jest przyczyna naszego gniewu? Co mogę zrobić z tymi uczuciami?
Musimy uczyć się żyć bez ukochanej osoby i na własny sposób zarządzać przejściem do życia bez zmarłej osoby.
Aby to zrobić, zadaj sobie pytania:
- „Co chcę przenieść z mojego dawnego życia do nowego?” - Co to dla Ciebie znaczy? Czy są to jakieś relacje, które chcielibyśmy zachować, a może pamiątki po zmarłym lub wspomnienia.
- „Co chcę zostawić?” - Dostosowując się do nowego życia możemy nie chcieć zabrać ze sobą niektórych jego dawnych elementów (może to być poczucie winy, gniew). Mogą to być jakieś wspomnienia, obrazy, którym należy się przyjrzeć, by je porzucić lub relacje będące już dla nas mało ważne.
- „Co chcę dodać?” - Rozpoczynając nowe życie, należy rozwinąć w sobie pewne zdolności, by móc je przeżyć. Zastanów się. Może zaczniesz robić rzeczy, których z jakiegoś powodu do tej pory nie robiłeś. Mogą to być nowe zainteresowania, uprawianie sportu, przebywanie na łonie natury, relaksacje, medytacje, nowe znajomości. Być może czas na znalezienie nowego źródła wsparcia, między innymi profesjonalnej osoby.
- „Jak wzrastałam, czego się nauczyłam w mojej drodze przez żałobę?” - Niektórzy ludzie, radząc sobie z żałobą, wręcz wzrastają w swojej wędrówce. Poszerzają swoją perspektywę, mają inne, nowe spojrzenie na wiele rzeczy. Możemy dokonać znaczących zmian w naszym życiu np. wzmocnić nasze relacje, odnaleźć głębszą duchowość. Często warto zatrzymać się w drodze, by zastanowić się nad zmianami.
Zawsze mamy wybór i w żałobie też go dokonujemy. Stanowi on pytanie:
„Czy chcę przeżyć” i choć wydaje się to trudne, może nawet rozkwitnąć w nowym życiu.
Reakcja osoby na zmiany wynikające z utraty jest określona przez sposób, w jaki dana osoba tę stratę postrzega.
(Ostrowski- Thomas, 1993: 179)
Jednostka musi zaakceptować te zmiany, aby mogła pojawić się progresja w procesie żałoby. Jednak aby stopniowa reorganizacja była możliwa, konieczne jest przede wszystkim uznanie w procesie żałoby samej straty, przyjęcie jej, urealnienie i zgoda na nią.
(Sanders, 2001).
Zasadniczym celem i sensem żałoby jest przejście od dezorganizacji spowodowanej stratą, do reorganizacji.
Celem żałoby jest połączenie dwóch etapów życia: życia sprzed straty z życiem po niej.
Wzrastanie w żałobie
Czasem zgon drugiego człowieka przypomina nam o własnej śmiertelności. Niektórzy boją się spać po utracie kogoś bliskiego. Jest to podświadomy strach przed własną śmiercią. Przynosi różne refleksje na temat własnego życia. Niektórzy mobilizują się do zmiany swojego funkcjonowania. Zaczynają bardziej dbać o swoje zdrowie. Inaczej się odżywiają, uprawiają sport itd.
Też kiedyś zadałam sobie pytanie. Czy śmierć mojego dziecka dała mi coś dobrego? Oczywiście wolałabym, żeby to wszystko nie miało miejsca, ale takie rzeczy się zdarzają i jak na kogoś miało paść, to dlaczego nie na mnie?
Choroba mojego dziecka dała mi większą empatię na problemy osób niepełnosprawnych oraz rodzin borykających się z chorobą przewlekłą. Ujawniła moją siłę o istnieniu, której nie miałam pojęcia. Wpłynęła na zmianę mojej drogi zawodowej. Ofiarowała doświadczenie, którym mogę dzielić się z innymi i swoim przykładem dawać nadzieje na lepsze jutro. W ciągu 4 lat w moim życiu zawodowym zdarzyło się bardzo dużo. Cały czas małymi krokami idę do przodu i staram się rozwijać.
W doświadczaniu straty uratowało mnie to, że miałam plan na siebie, który po prostu realizowałam. Do śmierci bliskiej osoby nie da się przygotować. W moim przypadku akurat było tak, że wiedziałam, iż przy niepełnosprawności syna on w jakimś momencie od nas odejdzie. Jego śmierć też była dla mnie zaskoczeniem, ale kiedy jeszcze Ksawery z nami był, znalazłam w sobie siłę, by myśleć o przyszłości całej rodziny, o własnym rozwoju.
„Z duszą na ramieniu” wdrażałam w życie to, czego wcześniej nie mogłam zrobić, ale wcześniej założyłam, że tak trzeba. Mimo wszystkich uczuć kłębiących się w sercu życie toczy się dalej. Jest jeszcze mąż, dzieci. Trzeba wrócić do pracy zawodowej. Zrobiłam to po sześciu miesiącach od śmierci syna, jednocześnie zmieniając profesję. Zaryzykowałam i zostawiłam stały etat wychowawcy w Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej dlatego, iż mając dzieci szkolne, nie mogłam sobie pozwolić na tak zmianową pracę, żeby nie mijać się z nimi. Psychicznie kosztowało mnie to bardzo dużo. Musiałam nauczyć się żyć w innym rytmie. W ogóle nauczyć się żyć na nowo. Czułam się „wyautowana” zawodowo. W tym kontekście nastąpiło uwstecznienie, kiedy przez 5 lat przebywałam w domu.
Podjęłam wyzwanie, które dał mi los i choć nie było to łatwe, to wiem, że było warto.
Żałoba a aktywacja naszej wewnętrznej siły
Strata, uświadamiając nam jak nieprzewidywalny i niebezpieczny jest świat, pokazuje nam jednocześnie, jak my sami jesteśmy odporni i silni. Będąc w żałobie, zastanawiamy się lub nawet wątpimy, czy w ogóle damy radę ją przeżyć. Zaskakujemy samych siebie, kiedy okazuje się, iż jesteśmy mocniejsi, niż sądziliśmy. Czasem przyswajamy sobie nowe umiejętności pod nieobecność osoby, która odgrywała w naszym życiu znaczące role. Sami załatwiamy różne sprawy, uczymy się np. sprzątać lub gotować czy wykonywać inne ważne czynności.
„Możemy nawet odkryć, że nasza strata spowodowała poważne zmiany, które korzystnie wpłynęły na otaczający nas świat, przyczyniliśmy się do uchwalenia nowych praw lub / dokonaliśmy zmian o charakterze bardziej lokalnym na przykład spowodowaliśmy zainstalowanie świateł ostrzegawczych na przejeździe przez tory, lub na przejściu dla pieszych tam, gdzie dotąd ich nie było. Choćbyśmy jednak dokonali, nie wiem jak ważnych zmian, w sobie lub w społeczeństwie – nie przywrócą one do życia zmarłego. Nie tego jednak dotyczy nasz wybór. Nasz wybór dotyczy tego, jak radzimy sobie z doznaną stratą. Tego, czy się cofniemy, czy pójdziemy do przodu”.
(Kenneth J. Dole „Żałoba jest podróżą”)